Na salonach
wtorek, października 07, 2014
I wtedy spotkaliśmy Tinę i Franco...
Już dawno temu przy okazji rozmowy o moim blogu, o miejscach noclegowych, które mogłabym polecić moim Czytelnikom, Tina obiecała, że pozna mnie z przedstawicielką rodu, w posiadaniu którego znajduje się najznamienitszy budynek Marradi - Palazzo Torriani. Obecnie poza tym, że budynek odzyskał swą świetność i jest prawdziwym muzeum, urządzono tam też Bed & Breakfast. Do dyspozycji gości, bo jak podkreśla właścicielka, tam będziecie gośćmi, nie klientami, zostały oddane apartamenty, które swym stylem i elegancją wprowadzą w osłupienie nawet najbardziej wybredne gusta.
W czasie minionej sagry, spotkaliśmy Signorę Annę Marię przed budynkiem. Zostałam przedstawiona przez Tinę jako największa miłośniczka Marradi i blogerka, która to niezwykłe miasteczko chce rozsławić w miejscu swego urodzenia i wszędzie tam gdzie dotrze sygnał internetowy. Kobieta z radością zaprosiła nas do środka, by choć pobieżnie zaprezentować mi co kryją zupełnie niepozorne z zewnątrz mury Palazzo Torriani. Otworzyła masywne drzwi, a ja już przekraczając próg zaniemówiłam z wrażenia.
Na sufitach i ścianach freski, malowidła niczym w katedrze, kolorami uderzające w oczy. Misterne, odbierające mowę. Na każdym kroku obraz, mebel, fotografia, każdy najmniejszy przedmiot ze swoją własną historią. Zapytałam oczywiście o podstawową rzecz - jak stary jest to budynek?
Okazuje się, że w posiadaniu tej rodziny jest już od 500 lat! Trudno to sobie wyobrazić!
Spacerowałam po salonach wielkiej arystokracji i czułam się taka malutka na tle tego wszystkiego. Tu mebel, którego historia wiąże się ściśle ze Statuą Wolności, tu śmigło samolotu, który jako pierwszy nad Atlantykiem przeleciał, a na wielkim masywnym stole ... księgi wiekowe!
- Nie dotykaj! - uprzedziłam, kiedy Paw rękę już wyciągał.
- Ależ proszę - podeszła nasza przewodniczka i zaprezentowała nam woluminy z 1700-nych lat!
Słuchałam opowieści Anny Marii z buzią otwartą po dziecięcemu. Czasu było mało, a pokoje dla gości zajęte, umówiłyśmy się więc na jakiś listopadowy dzień na powolne zwiedzanie, na zdjęcia i na więcej rodzinnych historii.
Goście Palazzo Torriani mają do dyspozycji dziedziniec, gdzie ostała się jeszcze głęboka studnia z dawnych czasów i ogród odgrodzony od gwaru miasteczka kamiennym murem. Sala śniadaniowa jest przytulna, z kominkiem wielkim jak niezależny pokój, z zapachem świeżych ciasteczek i kawy. Signora Anna Maria jest osobą pełną pasji i miłości do tego co robi, do swojego dziedzictwa, a przy tym subtelna, delikatna i taka naturalna. To był dla mnie prawdziwy zaszczyt.
ONORE to znaczy ZASZCZYT, HONOR (wym. onore)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
5 komentarze
To ja poproszę o nocleg w tym Palazzo Torriani w przyszłym roku :)
OdpowiedzUsuńNicko Zaffon
Wiesz, że pomyślałam o Tobie, zwłaszcza jak księgi zobaczyłam:) W zakładce z noclegami dodałam stronę www. Popatrz i się zakochaj!
OdpowiedzUsuńAleż pięknie! Uwielbiam takie - oryginalne i niczego nie udające.
OdpowiedzUsuńA ja pozdrawiam z Lecco nad jeziorem Como:) Cudne miejsce - góry i woda- rewelacja. Choć to tylko tydzień późnych wakacji staram się oddychać włoskim powietrzem i rozkoszować dolce vita.
Uwielbiam patrzeć na ludzi, świetnie ubranych i takich spokojnych, szczęśliwych, uprzejmych i do prawdy nigdy nigdzie się nie spieszących. Mam też pytanie, które miałam zadać już wcześniej - czy byliście w Sansepolcro? Jak wrażenia? Niesamowita para Polaków prowadzi tam B&B "L'erbario", choć ja nazwała bym to pałacem. Kupili i wyremontowali sami stare zrujnowane doszczętnie palazzo zachowując jak najwięcej oryginalnego wystroju (np. cotto). Ostatnio czytałam, że chcą odnowić kolejne fantastyczne miejsca, a palazzo jest chyba na sprzedaż. Z jednej strony szkoda, a z drugiej zazdroszczę im odkrytej pasji i ciągłego poszukiwania. Znów się rozpisałam. Aneta z Gdańska (obecnie w Lecco)
Wspaniale! Życzę Ci cudownego wypoczynku! W samym Sansepolcro nie byliśmy, jedynie przejazdem, a o Polakach już kiedyś słyszałam. Tylko podziwiać i gratulować! To zawsze budujące, kiedy ktoś spełnia marzenia i nie boi się nowego. Agriturismo w kamniennym domu (bo ja jednak wolę sielsko anielsko, niż pałacowo) jest moim marzeniem, ale nie jest to takie proste kiedy zaczyna się wszystko od początku. Mam nadzieję, że kiedyś mi się uda.
UsuńŻyczę Ci tego Kasiu z całego serca! :) I już zapisuję się na cały tydzień albo dwa do Twojego Agriturismo :)
UsuńDziś byliśmy w raczej niedocenianym Bergamo - Alta Citta jest cudowne - takie prawdziwe włoskie jak lubię - wąskie brukowane uliczki i śliczne kamienice - prawdziwie kamienne (obfociłam wszystkie). Mi wystarczą do radości okiennice i palmy :) wiem że dziwne ale zawsze mówiąc Włochy o tym w pierwszej kolejności myślałam...
pozdrawiam, Aneta