Na problemy - przyjaciel i góry
niedziela, października 12, 2014Nie było dawno górskich spacerów, więc dziś przy niedzieli będzie krótka relacja foto z wczorajszej wyprawy i dwa słowa o Mario na życzenie Czytelniczki.
Pogoda jest fantastyczna, wciąż ciepło, słonecznie i coraz więcej kolorów widać w krajobrazie. Za nami trudny tydzień. Trudny na wielu polach i czasem ciężko zachować optymizm. Mnie samą dopadają przygnębiające myśli, bo jakoś tak od dłuższego czasu mam wrażenie, że pukam do różnych drzwi i kolejne zatrzaskują mi się przed nosem. Mam worek pomysłów, piszę maile, wysyłam tu i tam i zwykle nawet odpowiedzi nie ma. Ludzie wycofują się z tego, co mówili wcześniej i to wszystko razem skrzydła skutecznie podcina i optymizm dusi w zarodku. I zastanawiam się jak długo jeszcze? Czy kiedyś będzie z górki, czy kiedyś będzie normalnie? Zaczynam wierzyć, że nieżyczliwość innych ma moc sprawczą, bo już sensownego wytłumaczenia na to wszystko co się dzieje nie znajduję.
Mario mnie pociesza ze szczerym przekonaniem - nie przejmuj się "źle nigdy nie trwa wiecznie". Oby! Oby!!! - myślę sobie. W tych dniach byle jakich potwierdza, że jest przyjacielem i liczyć można na niego w różnych sytuacjach. Kiedy Paw jest zajęty do późnego wieczora, Mario tkwi na straży, jeśli jest potrzeba i nawet prosić nie muszę, bo między przyjaciółmi działa coś takiego jak intuicja - a zatem zawiezie, przywiezie, w kominku rozpali, czy nawet uratuje zdechły komputer, bo przecież ja bez komputera to ...
A na smutki jak zawsze najlepszy mój ulubiony terapeuta - góry! Góry i las! Choć szczerze mówiąc to nie zawsze działa. W sobotnie południe idziemy do miejsca, gdzie bywaliśmy na grzybach. Chcę je pokazać dzieciom, to malutki lasek dębowy na szczycie góry, z podłożem mchem wyścielonym, z dołami, norami jak z bajki i resztkami kamiennych murów. Myślałam, że to ślady domostwa, ale zabawiliśmy się w dochodzenie, wysnuliśmy kilka naukowych teorii i doszliśmy, myślę do słusznych wniosków, że to muszą być pozostałości jednej z wież, podobnej chociażby do naszego Castellone, które góruje nad Biforco. Zapewne musiała być jednym z ogniw łańcucha i w ten sposób komunikowała się jedna dolina z drugą i ostrzegała o niebezpieczeństwie. W istocie z tego punktu widać zarówno naszą wieżę jak i Palazzuolo. Chłopcy zaczęli z zapałem dłubać w ziemi, po tym jak Mario zaczął ich podpuszczać, że tu pewnie jeszcze stare miecze pod tymi kamieniami spoczywają, a może nawet jakieś złoto. Jedynie dla dziwnego, kamiennego koła nie znaleźliśmy żadnego wytłumaczenia. Po co ono było? Ktoś ma jakiś pomysł?
Po zabawach naukowo - archeologicznych jedni odpłynęli w swoim świecie, tworząc kolejne fantastyczne wizje, inni bardziej przyziemnie - walkę na kije odbyli, brutalnie po męsku, jak setki lat temu. Aby rozładować nadmiar energii przewalali uschnięte drzewa, a potem ze zwalonych konarów robili schronienie jak prawdziwi skauci.
Wybaczcie za dzisiejsze opóźnienie, ale Paw zabrał mi aparat na swoje polowanie, pozbawiając mnie zdjęć do artykułu.
DURARE to znaczy TRWAĆ, WYTRZYMAĆ (wym. durare)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
5 komentarze
Dzien dobry Kasiu czasami tak jest ze spada wszystko na glowe,ale to przejsciowe i tak jak mowi Twoj przyjaciel .. zle nigdy nie trwa wiecznie...jest prawda i tego sie trzymaj,Pozdrawiam serdecznie z bardzo zimnej Irlandii i trzymam kciuki za Was.
OdpowiedzUsuńZapomnialam dodac ze trzeba wierzyc w to ze bedzie dobrze ,bo tak bedzie jeszcze raz pozdrawiam serdecznie Alicja
OdpowiedzUsuńPani Kasiu. Głowa do góry. Wszystko się ułoży !!!!!! A ja dziękuję za kolejną dawkę Pani opowieści. Bożena
OdpowiedzUsuńKasiu, nic nie dzieje się bez powodu. Jedno nie wychodzi to drugie będzie jeszcze lepsze i przyniesie więcej radości. Pewnie, że czasem ręce opadają i chce się wyć -tak swoja drogą łzy mają cudowną moc oczyszczającą, a potem o dziwo zawsze znajduje się rozwiązanie. Sama jestem z natury optymistką i wierzę, że marzenia się spełniają, wystarczy tylko mocno chcieć i też mam słabsze dni dlatego mocno trzymam za Ciebie kciuki aby wszystko szło zgodnie z planem. Pozdrawiam serdecznie Małgosia
OdpowiedzUsuńCaterina buona fortuna !!
OdpowiedzUsuńA koło to pewnie służyło do ścinania głów ;)
Miłego spokojnego !!
Baci :)