W zeszłym roku przytaszczyliśmy do domu kilkadziesiąt kilo kasztanów, w tym roku oczywiście takich zapasów nie będzie, bo lato było jakie było, co niestety przełożyło się na wszelkie zbiory. Tak czy inaczej jesienny spacer po górskich ścieżkach, kiedy mgła przedwieczorna kładzie się w dolinach, kiedy brązowe, suche jeżyki uciekają spod stóp, a cisza wszechobecna koi skołataną głowę, to jedna z moich największych, jesiennych przyjemności. Znów zachwycam się gajami, które chyba o tej porze roku wyglądają najbardziej niezwykle. Na ziemi ścielą się dywanami jeżyki i pierwsze uschnięte liście. Jak urzekająca jest Toskania jesienią, jak nieprawdopodobnie piękne są wzgórza Mugello.
Ugrzęzłam ostatnio na długie dni przy komputerze, aż oczy piekły skupione na monitorze, a palce nabawiły się zakwasów. Taki spacer, choćby krótki był mi bardzo potrzebny. Nasycić oczy wzgórzami, znów głęboko odetchnąć, zachwycić się wszystkim dookoła. A potem upchnąć do worka kilka garści brązowych kasztanków i w ostatnich promieniach popołudniowego słońca, zjechać wolniutko do miasteczka, ciesząc się każdym zakrętem, kamiennym domem przy drodze, kolorami i kozami za płotem ...
W czasie drugiej sagry kasztanowej do Marradi zawitała telewizja RAI, a dziś można objerzeć krótki materiał, który tu Wam prezentuję. Przenieście się na kilka minut do Marradi. Zdjęcia mówią wiele, ale taki materiał jeszcze pełniej pozwala poczuć październikową atmosferę miasteczka.
TAPPETO to znaczy DYWAN (wym. tappeto)