Faraon, Dino Campana i Bilbo Baggins
piątek, maja 30, 2014
Po żywej szopce jaką na Boże Narodzenie przygotowały szkolne dzieci, myślałam, że już nic w tej kwestii mnie nie zaskoczy. No cóż... muszę przyznać, że albo ze mnie człowiek małej wiary albo niezmierzona jest włoska fantazja! Zdecydowanie jednak to drugie. Wczoraj miał miejsce występ Tomka klasy, podsumowujący miniony rok szkolny i z czystym sercem mogę powiedzieć, że był to jeden z najpiękniejszych włoskich momentów. Przedstawienie do ostatniej chwili owiane było tajemnicą, nic nie było wiadomo, poza godziną, o której rodzice mieli stawić się w szkole. Ponieważ cały rok zadedykowany był rzece i przyświecało mu hasło "Along a river", na tym też został oparty spektakl, do którego scenariusz napisali nauczyciele! Scenografię wykonały samodzielnie dzieci i one również zatroszczyły się o kostiumy. Tomek, który miał rolę Bilba, bowiem jedną z lektur był Hobbit, strój wyniósł z domu już miesiąc temu, pod pretekstem zaprezentowania go w szkole, a rolę ukrył w książce od historii i uczył się, kiedy nikt go nie widział.
Spektakl przygotowany był iście profesjonalnie, z podkładem muzycznym, ze zmieniającym się oświetleniem, ze sceną otaczającą widownię, więc akcja czasem działa się z tyłu, czasem z przodu, a czasem z boku sali. Ponieważ rzeka, czyli motyw przewodni, to nie tylko geografia, ale też literatura, sztuka i inne dziedziny, przedstawienie stało się pięknym streszczeniem tego, czego przez cały rok uczyły się dzieci. W jednej sztuce spotkali się Bilbo Baggins, Faraon, Mojżesz, Barbarossa i Dino Campana. Genialny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie.
Na zakończenie na ekranie został wyświetlony pokaz slajdów z minionych miesięcy, lekcje, wycieczki, przygotowania do przedstawienia, między zdjęciami były wmontowane również krótkie filmiki. Moment tak bardzo wzruszający, że większość nie powstrzymywała łez. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy - jak bardzo zazdroszę Tomkowi bajecznej szkoły. Cieszyłam się, że moje dziecko, które we wrześniu stało przestraszone przed wejściem, nie znając dzieci, języka ani nauczycieli, teraz promieniało szczęściem!
Na koniec były łzy i owacje na stojąco, a potem rodzice ściskali nauczycieli, nauczyciele rodziców, potem nauczyciele dzieci i dzieci nauczycieli, rodzice dzieci i dzieci swoich rodziców. Radość i wzruszenie wypełniły całą salę. Niezapomniany wieczór! Mam nadzieję, że Tomek będzie ten występ wspominał do późnej starości! Ja na pewno, z łezką w oku...
ROLA to po włosku RUOLO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Czytam jak bajkę i tak żal,że nasze szkoły to często szkoły przetrwania... Emerytka
OdpowiedzUsuńJak zwykle cieszy mnie szczególnie ta opowieść szkolna, tym bardziej, że wróciłam z czterodniowej wycieczki. Przeżyłam i było ok. Czekamy teraz czy jakiś rodzic coś wymyśli, żeby zepsuć to co było fajnego, bo już nam się zdarzyło kiedyś coś takiego. Piękne role, piękne obrazy i scenografia i cudne emocje, ja tylko czytam bez bezpośreniego związku emocjonalnego i łezka się w oku kręci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Asia op.
Ale Tomek wydoroślał. Przystojniak z niego, że ho ho. Gratulacje!!! Cieszę się razem z nim i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńE.K.