Na ratunek piłce
sobota, kwietnia 12, 2014Bohaterka zamieszania - foto by Mikołaj |
Piątkowy wieczór, scenki z życia:
- Mamo, mamo! - krzyczy Tomek - Mikołajowi wpadła piłka do rzeki!
- Co??? Mówiłam, żeby nie grał na tarasie!
Wbiega do domu skruszony Mikołaj.
- Mamusiu, ale to nie ja! To tata! - broni się Miś.
- Zwariowaliście! - wystawiam głowę przez kuchenne okno. Piłka szybko oddala się niesiona nurtem rzeki. - Cholera mnie weźmie, gorzej niż dziecko - mamroczę pod nosem do siebie.
- Piłka jak piłka, ale czy moje zioła i kwiaty w ogródku nie zostały stratowane?
- Nie, nie! Wszystko w porządku.
- Czemu się denerwujesz? - pyta Mario, który nie rozumie ani słowa.
- Bo grali w piłkę na tarasie, choć im zabroniłam.
- No i?
- Roślinki mi mogli poniszczyć, a poza tym kolacja gotowa, mieli być wszyscy przy stole! - Wściekam się.
- A Paweł gdzie? - indaguje dalej Mario.
- Nie wiem. Pewnie już w Marradi! Goni piłkę.
Wyglądamy przez okno, piłki już nie widać i Pawła też, ale za chwilę słychać w progu:
Klap... klap...
- O jest piłka! - krzyczy Mikołaj.
Wchodzi Paw szczęśliwy i dumny jakby ludzkość od zagłady ocalił (biorąc pod uwagę moje poirytowanie, to nie takie dalekie od prawdy). Spodnie i buty - wszystko mokre.
- Czemu tu gracie w piłkę?
- Oj dobra! Przestań, nic się nie stało - odpowiada najwyraźniej rozbawiony całą sytuacją. To ja musiałem wejść do rzeki, moje spodnie, moje buty.
- A mnie nie o twoje buty chodzi, a o kwiatki! I kolacja już gotowa! Wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. Męska zmowa! Szczęście, że piłka uratowana!
- Dziękujemy bardzo za pyszną kolację! - mówi Paw z szelmowskim uśmiechem cedząc wyraźnie słowa.
- Naprawdę świetna carbonara! - przytakuje Mario!
Aha i już mnie biorą pod włos:))
----------------------------------
Całuję chłopców na dobranoc.
- Jutro rano jak się obudzicie, poleżcie dłużej i poczytajcie, bo potem znów was gdzieś poniesie.
- Dobrze mamusiu.
Całus, uścisk, jeszcze jeden całus.
- Ale poważnie was proszę, odkąd ganiacie po miasteczku nie macie czasu na czytanie. Proszę rano absolutnie dużo poczytać.
- Mamusiu!! Hahaha - zaśmiewa się Mikołaj. - Ale jak ty mówisz? Jak absolutnie? Raczej absolutnie czegoś nie zrobić?
- Mądrala z ciebie! Dobranoc! Buziak, uścisk, całus w nos!
ARRABBIARSI to znaczy DENERWOWAĆ SIĘ
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Oj Kasiu - jak ja Cię dobrze rozumiem z tą piłką... mój synek (2 latka) nie odpuści żadnej piłce, niestety to samo ma mąż (nieco więcej niż 2 latka), nie potrafi przejść obojętnie obok leżącej piłki, a do tego pies i wtedy juz jest istny dom wariatów.
OdpowiedzUsuńKotłowanina, krzyki i szczekanie psa (wszystko razem) doprowadzają mnie do pasji szewskiej - zabawy proszę bardzo, ale nie w domu.
Pozdrawiam z Wyspy - dziś słonecznej!!!
Piękną macie już wiosnę! U nas forsycje przekwitają ale bez jeszcze w pąkach. Nie wiem jak się mieszka na stałe przy rzece ale nasza działka w górach przy rzece jest i niestety bez przyczepy, kochałam tam spać przy szumie potoku górskiego. Rzeka była i może będzie miejscem najfajniejszych zabaw i budowania tam, nad rzeką toczyło się życie. Piłki w rzece tez bywały i miski z rzeką odpływały. Cieszę się, że macie rzeczne, piłkowe przygody.
OdpowiedzUsuńDziś u mnie dzień z głową przed grubym murem, ale zbieram się powoli.
Pozdrawiam gorąco.
Asia op.
haha, uwielbiam takie mądralińskie wypowiedzi dzieci :) mój syn też często mnie zaskakuje :) warto zapisywać takie rzeczy :) będzie co wspominać kiedy nasze pociechy będą już dorosłe :)
OdpowiedzUsuń