Pierwsza noc
środa, października 30, 2013
W ostatnich czterech miesiącach porzuciłam trzy domy. Może zabrzmi to pompatycznie, ale tak właśnie się czuję. Warszawski dom, z którego wyjeżdżałam nieświadoma tego, że to "na zawsze". Casaluccio, do którego za chwilę oddam klucze, które było naszym pierwszym przystankiem włoskim takim bardziej na serio. I w końcu wczoraj mieszkanie Mario, po kilku tygodniach koczowania w oczekiwaniu na klucze do nowego lokum.
Jesteśmy już na nowym. Pierwsza noc za nami. Nikomu nic się nie śniło, potraktuję to jako dobrą wróżbę - bo przecież mogło przyśnić się coś złego;) Brakuje jeszcze miliona rzeczy. Wiele jeszcze trzeba usystematyzować, wyczyścić, poprawić, naprawić. Ale już na swoim, to najważniejsze. Wybaczcie kolejny chaos i nieregularność w publikacji postów, ale internetu jeszcze nie mam, a spraw na głowie zbyt wiele. Już za chwilę będzie normalnie, a jutro więcej o naszym pierwszym wieczorze i poranku, o świetle, antenach, plastikowych kubkach i pistoletach przy łóżku:)
Przeprowadzka to po włosku TRASLOCO:)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze