piątek, października 04, 2013
Io sono stato ... Tu sei stato ... Noi eravamo... voi eravate ... Powtarza to moje biedne dziecko w każdej wolnej chwili. To czego ja uczyłam się przez lata, on ma przyswoić w kilka dni. Na szczęście mózg dziecka jest bardziej elastyczny. Na początku sama byłam przestraszona jak zobaczyłam gramatyczne tabelki z koniugacjami i wszystkimi czasami na raz - praca domowa na weekend. Zaczęliśmy więc od osi czasu, musiałam wytłumaczyć Tomkowi zastosowanie trapassato, remoto, trapassato remoto ecc... Patrzył na mnie wielkimi oczami, ale wygląda na to, że zrozumiał. Teraz do wyuczenia została już TYLKO odmiana. Jestem z niego dumna, bo radzi sobie świetnie.
Casaluccio zapada w zimowy sen, to nasze ostatnie tygodnie tu. Ogródek już się poddał, przechyliły się uschnięte krzaki pomidorów, choć jeszcze resztki dojrzałych udało mi się zebrać. Ranki są chłodne, trawa ocieka od rosy, dopiero w południe ciepło się rozkręca.
Powoli pakujemy rzeczy, przewozimy do Marradi. Za chwilę osiądziemy w nowym miejscu. Nie mogę się już doczekać, choć oczywiście Casaluccio żegnać będziemy z żalem. Tyle wspomnień...
Dopiero po zdjęciach, a dokładnie po zdjęciach dzieci widzę, ile to czasu minęło. W pierwszych dniach tu, w czasie naszego pierwszego pobytu, a była to zima bożonarodzeniowo - sylwstrowa, sfotografowałam dzieci skaczące po kanapach przed kominkiem, dwa maluchy...
Teraz te moje maluchy chodzą do maradyjskiej szkoły. Życie jest czasem jak przejażdżka na rollokosterze, czasem ze strachu, z wrażenia nie możemy złapać oddechu. A potem kiedy wszystko się uspokaja, kiedy się zatrzymuje, my mówimy - ja chcę jeszcze raz!
/Lutirano 2 października 2013/
Casaluccio zapada w zimowy sen, to nasze ostatnie tygodnie tu. Ogródek już się poddał, przechyliły się uschnięte krzaki pomidorów, choć jeszcze resztki dojrzałych udało mi się zebrać. Ranki są chłodne, trawa ocieka od rosy, dopiero w południe ciepło się rozkręca.
Powoli pakujemy rzeczy, przewozimy do Marradi. Za chwilę osiądziemy w nowym miejscu. Nie mogę się już doczekać, choć oczywiście Casaluccio żegnać będziemy z żalem. Tyle wspomnień...
Dopiero po zdjęciach, a dokładnie po zdjęciach dzieci widzę, ile to czasu minęło. W pierwszych dniach tu, w czasie naszego pierwszego pobytu, a była to zima bożonarodzeniowo - sylwstrowa, sfotografowałam dzieci skaczące po kanapach przed kominkiem, dwa maluchy...
Teraz te moje maluchy chodzą do maradyjskiej szkoły. Życie jest czasem jak przejażdżka na rollokosterze, czasem ze strachu, z wrażenia nie możemy złapać oddechu. A potem kiedy wszystko się uspokaja, kiedy się zatrzymuje, my mówimy - ja chcę jeszcze raz!
/Lutirano 2 października 2013/
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Uzależniłam się od Twojego bloga :)))) Czytam z radością i nieustająco trzymam za Was kciuki - pierwszy rok na pewno najtrudniejszy!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:))
UsuńZ przyjemnością i radością przeglądam Pani bloga. Gratuluję odwagi w spełnianiu marzeń. Podziwiam:-)
OdpowiedzUsuńChciałabym napisać do pani priva, ale nie widzę adresu. Jeśli można to poproszę info na kk.swiatki@gmail.com.
Serdecznie pozdrawiam.