Opowieść kulinarna z dreszczykiem

piątek, października 18, 2013

Dziś będzie post dla ludzi o mocnych nerwach :) Kolejna opowieść kulinarna! Z góry przepraszam za dosadne zdjęcia. 

Wśród naszych toskańskich znajomych jest wielu myśliwych, często jesteśmy więc zapraszani na myśliwskie uczty, na dzika, na jelonka a ostatnio na ... ptaszki! 




















 

- Jecie w Polsce uccellini*? - pytają mnie. 
- Uccellini???? - wybałuszam oczy ze zdziwienia! - znaczy takie ptaszki małe, maluśkie ze skrzydełkami, z dzióbkiem????
- Tak, tak - śmieją się i kiwają głowami.
I tu pada cała litania nazw ptaszków, które najlepsze, najdelikatniejsze, a które, twarde mniej dobre. Słucham i słucham i włos mi się na głowie jeży! Najdziwniejsze ptaszki, które jadłam do tej pory to były gołąbki i to już wydawało mi się ekstremalną kulinarną awangardą, choć przyznać muszę, że  były wyśmienite:) Ale inne ptaszki???? No ja was proszę!!!!


Zatem pewnego wieczora zostaliśmy zaproszeni na zaskakującą kolację. Ptaszki oczyszczone - sama dwa rozparcelowałam walcząc z obrzydzeniem - golutkie, bez piór, opakowane w plasterki boczku, nadziane zostały  na metalowy ruszt, przełożone chlebem, szałwią, a od środka wypełnione rozmarynem. Te dwa olbrzymie "szaszłyki" zostały zamocowane na starodawnym urządzeniu, nakręcanym korbką, ustawione w kominku i obracając się wolniutko, wolniutko piekły się na złoto.



Kontrowersyjne, acz muszę przyznać - smaczne:) To była jedna z największych kulinarnych niespodzianek, jaka spotkała mnie w Italii. Jesteśmy otwarci i odważni w próbowaniu nowych smaków, ale to była chyba moja granica:) 


Po ptaszkach do kominka wjechały kasztany w specjalnym koszu, podrzucane, podskakiwały radośnie. Zajadaliśmy je z apetytem popijając winem, mlaszcząc przy tym nieprzyzwoicie:)
 

Słówko już dziś padło - UCCELLO to po włosku PTAK:)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Kasiu , zastanawiam się nad tym czy w takim kominku jest możliwość pieczenia chleba? Masz jakieś z tym doświadczenie???

    potrawa warta spróbowania , u mnie pewno z zamkniętymi oczami ;)

    buziolki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzialam żeby ktoś próbował piec chleb. Do chleba i pizzy mają tu zwykle tradycyjne piece. W takim chyba zbyt nierówna jest temperatura.

      Usuń