piątek, lipca 12, 2013
I mam już w domu dziewięciolatka! Jak Tomuś świętował swoje urodziny?
Tak
się złożyło, że Cristina i Massimo - sąsiedzi Mario zaproponowali nam
piknik nad rzeką. Ponieważ była to niedziela i tego typu miejsca są
wyjątkowo oblegane, przewidujący Massimo wraz ze swoim synem już przed
ósmą rano pojechali i rozłożyli się z "tobołkami". Chwała im za to,
bowiem dziesięć minut później podjechał kolejny samochód w poszukiwaniu
swojego ustronia. Dołączyliśmy do Massimo dwie godziny później,
wyjęliśmy część prowiantu, rozpaliliśmy ogień i czekaliśmy na naszego
grilowego mistrza, który odsypiał nocną zmianę. Kiedy wreszcie zjawił
się wyczekiwany natychmiast zabrał się do pracy. Skrytykował na dzień dobry
kilka drobiazgów - w tym "nie takie" rozpalenie ognia, ale przecież
mistrzowi wolno - z mistrzem się nie dyskutuje.
Tak
czy inaczej wkrótce zaskwierczały na ruszcie warzywa i mięso - żeberka,
steki, szaszłyki i kiełbasa "matta" - jak ją tu nazywają - czyli surowa
z czosnkiem.
Rozpływaliśmy
się w pochwałach, bo jedzenie - znów będę się powtarzać - godne było
królów. Po obiedzie Paweł podjechał do baru po zamówiony wcześniej tort z
dziewięcioma świeczkami. Tradycyjnie już była to meringa - tj. tort bezowy z
bitą śmietaną.
Kiedy
kończyliśmy wylizywać talerze po raz kolejny zaczął nas straszyć
deszcz. Tym razem jednak konkretniej! Krople jak wisienki, spadały teraz
gęsto, a niebo ponuro się zasnuło. W oddali słychać było nawet burzowe
pomrukiwania. Zakończyliśmy
więc nasze piknikowanie i powoli ruszyliśmy do domu. Nim dojechaliśmy
do Marradi wszystko się uspokoiło i znów wyszło słońce. Jedynie kałuże
na drodze przypominały o chwilowym kaprysie pogodowym.
Gdy
dotarliśmy do Casaluccio dzień był jeszcze wczesny. Rozłożyliśmy się na hamaku
i wokół niego kontemplując spokój i ciszę, po czym stwierdziliśmy, że
Tomaszkowi byłoby miło świętować do wieczora - to w końcu ostatnie
jednocyfrowe urodziny!
Decyzję
pozostawiliśmy jemu. W rezultacie wybór padł na Santa Reparatę. Byliśmy
bardzo ciekawi co nowego przyniosła zmiana właściciela. I tu się
zatrzymam - bo co i jak zjedliśmy w Santa Reparacie zasługuje nie tyle
na osobny post, ale na długi poemat!
A Tomaszkowi mojemu jeszcze i tu napiszę - SŁODKIEGO ŻYCIA SYNKU!
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze i wiadomości. Wybaczcie ciszę, ale chwilowy - mam nadzieję - problem z internetem zablokował moje pisanie. Postaram się zaglądać tu częściej. A presto!
A Tomaszkowi mojemu jeszcze i tu napiszę - SŁODKIEGO ŻYCIA SYNKU!
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze i wiadomości. Wybaczcie ciszę, ale chwilowy - mam nadzieję - problem z internetem zablokował moje pisanie. Postaram się zaglądać tu częściej. A presto!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
Dla Synka wszystkiego czego tylko pragnie :-) I dla Was moc uścisków, bo to i Wasze święto :-) My w tym roku również obchodziliśmy ostatnie u mojej starszej córci jednocyfrowe urodziny ;-)
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze!
Sto lat dla Tomaszka!!!!
OdpowiedzUsuńA ja go najbardziej zapamiętałam jako kilkutygodniowego bobasa ze spaceru w Łazienkach:). Mam jeszcze fotki gdzieś w komputerze:)
Wszystkiego najlepszego dla synka-zdrowia i spełnienia marzeń:).A dla całej Pani rodzinki życzę miłego wypoczynku:).Joanna z Mazur
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy!!!
OdpowiedzUsuń