poniedziałek, maja 06, 2013
To prawda, że boczę się na Polskę i że uwiera mnie tu prawie wszystko. Są jednak i warszawskie dni, które mają kolory, które miło będę kiedyś wspominać. Te momenty utrwalam na zdjęciach, może wkrótce będę nimi gasiła tęsknotę za Polską, bo pewnie na emigracji i ona w jakimś stopniu się odezwie. Spacerując jednak wśród tłumu turystów i warszawiaków spragnionych słońca moje ucho jak radar wyłapuje włoskie słowa, akcent. Odwracam się i tęsknym wzorkiem wiodę za włoskimi turystami i nasłuchuję i mam ochotę powiedzieć choć - "ciao! come state? Salutatemi il vostro... il nostro paese... ".
Żebym choć mogła opisać słowami moją tęsknotę, wykrzyczeć, ale nie umiem:( Gniecie mnie w środku, gnębi, rozrasta się, spać nie daje, sprawia, że dobrowolnie oddalam się od wszystkich. I łudzę się, wciąż niezmiennie, że czas warszawski powoli dobiega końca...
Obym już niedługo mogła rozczulać się na wspomnienie kwiatków w Parku Ujazdowskim, zapiekanek na Starówce i lodów z zielonej budki.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
cudowny dzień aż chce się życ patrząc na te focie
OdpowiedzUsuń