Nie wiem skąd wzięło się przekonanie, że Włosi to lenie i nieroby. Czy dlatego, że mają sjestę w ciągu dnia? Że inny rytm otwarcia i zamknięcia sklepów, lokali? Dlatego, że nie pędzą, nie gonią? Zachodzę w głowę - skąd ten pogląd?
No dobrze, nie będę wypowiadać się o całej Italii, bo północy przecież dobrze nie znam, południe tyle o ile. Jednak czuję się kompetentna, by wypowiedzieć się o Toskanii. Nigdzie indziej nie widziałam tyle zapracowanych osób co w tym najpiękniejszym rejonie Włoch. Ponieważ złote czasy minęły i obecnie na półwyspie jest rzeczywiście kryzys, w związku z tym wiele osób musiało zmodyfikować swój styl życia, zmienić przyzwyczajenia, a co za tym idzie - więcej pracować.
To co w Toskańczykach niezmiennie mi imponuje to brak nadęcia. To daje się odczuć zwłaszcza teraz. Mario zdaje mi relację jak radzą sobie ludzie w Marradi, opowiada o właścicielce baru, która po godzinach idzie sprzątać w banku (nie wyobrażam sobie w Polsce podobnej sytuacji), o znajomej, która po kilku godzinach pracy w fabryce, pomaga komuś w pracach domowych. Nawet i sam Mario po nocnej zmianie i kilku godzinach snu wykonuje drobne prace dla gminy. Kelnerka w jednej z naszych ulubionych restauracji, nie musiałaby pracować, bo jej mąż jest jednym z najbogatszych ludzi w okolicy. Ona jednak pracuje, bo lubi. Kelnerka? A dlaczego nie!
Opiekunka do starszej osoby, pomocnik przy cięciu drzewa, barmanka, restaurator, właściciel sklepu, zbieracz trufli - wszyscy żyją w symbiozie, otaczają się szacunkiem. Przejęci oczywiście kryzysem, jednak spokojni, oddani swojej pracy, inni ...niby podobni, a jednak tak bardzo inni od nas.
Praca nie hańbi, nikt na nikogo krzywo, z pogardą nie patrzy. Może rzeczywiście Toskania to naprawdę szczególne miejsce na ziemi, jeszcze bardziej szczególne niż można przypuszczać...
Słówko na dziś nie jest zaskoczeniem LAVORARE - PRACOWAĆ.
Słówko na dziś nie jest zaskoczeniem LAVORARE - PRACOWAĆ.