Wyniki!
czwartek, lutego 14, 2013
Teraz postaram się być mistrzynią suspensu, więc proszę na koniec posta od razu nie zaglądać! Jak wszyscy wiedzą - przecież trąbię o tym na lewo i prawo - przez ostatnie dni czekałam w coraz większym napięciu na wyniki egzaminu, który zdawałam w listopadzie. Egzamin ten miał dać mi najwyższy certyfikat znajomości języka włoskiego - 5 stopień, wydawany przez Uniwersytet w Perugii. Mój optymizm, z którym wyszłam z sali egzaminacyjnej, zaczął topnieć wraz z mijającymi tygodniami, zaczęły prześladować mnie głupie i absurdalne sny, a przeczucia mówiły, że nie mam się co łudzić. Jedynie najbliżsi wciąż powtarzali, żebym była spokojna. Co kilka dni dzwoniłam do Tarnowa (tam zdawałam egzamin), by dowiedzieć się czy cokolwiek już wiadomo, ale telefon nie odpowiadał. W zeszły piątek, Paweł zadzwonił wreszcie na numer komórkowy podany na stronie www, bezpośrednio do mojej egzaminatorki. Ta dalej utrzymywała, że wyników nie ma i żeby cierpliwie czekać, bo do tych, którzy zdawali celi 5 na pewno zadzwoni osobiście. Minął weekend, minął poniedziałek, potem wtorek, przyszła środa...
Biorę telefon i dzwonię znowu, już właściwie bez nadziei. O dziwo wreszcie ktoś zgłasza się po drugiej stronie!
- Dzień dobry - przedstawiam się, a potem pytam - Czy już coś wiadomo odnośnie egzaminu listopadowego?
- Wie pani co..., ja nie wiem..., bo jestem dziś po urlopie. Widzę, że Barbara (egzaminatorka) zostawiła jakąś teczkę, więc może to są te wyniki, ale nie mam żadnej informacji!!
Cholera! Wystarczy otworzyć teczkę i sprawdzić - myślę sobie - i już mam na końcu języka miłe słowa by poinstruować moją rozmówczynię, ale się powstrzymuję.
- A kiedy można się czegoś dowiedzieć? - staram się by mój głos brzmiał spokojnie.
- Proszę spróbować zadzwonić do pani Barbary.
Rozłączam się i gapię w telefon jak głupia - dzwonić nie dzwonić? dzwonić nie dzwonić? I już moja głowa zaczyna pracować, już układam sobie historię! Aha! Miała zadzwonić osobiście, pewnie jednak nie zdałam i postanowiła wysłać mi list, bo to zawsze łatwiej! Wmawiam sobie, że tak właśnie jest!
Dzwonię, bo niepewność mnie w końcu zabije!
- Dzień dobry - zaczynam znowu w ten sam deseń. - Czy przyszły już może wyniki listopadowego celi?
- A tak, tak, wczoraj - odpowiada pani Barbara trochę łamanym polskim - Nie zdążyłam jeszcze do wszystkich zadzwonić, proszę się ze mną skontaktować jutro, bo dziś nie jestem w sekretariacie!
Aha! Miałam rację - podpowiada mi mój głos wewnętrzny - do mnie nie zadzwoniła, bo na pewno nie zdałam - sama się w myślach pogrążam!
- A nie wie pani jak wypadła "piątka", zdawaliśmy tylko we dwoje, ja i jeszcze jeden chłopak?
Mam wrażenie, że czas zwolnił jak na powtórkach w meczowych transmisjach....
- Aaaaaaaa to pani zdawała piątkę?? To pani ZDAŁA, obydwoje państwo zdali!!!!!
- ..... - odbiera mi mowę - jest pani pewna?
- tak, tak! gratulacje!!
- Ale na pewno? - drążę jak głupia i słyszę śmiech w słuchawce. - Non ci posso credere! Che bella notizia!! Allora stasera posso stappare una bottiglia di spumante?* - chyba ze szczęścia, spontanicznie przechodzę na włoski i wyrzucam z siebie słowa z szybkością karabinu maszynowego.
- Ma certo! Stasera Lei deve stappare una bottiglia, festeggiare, bere!** - pani Barbara cieszy się razem ze mną:)
Co za ulga, nagle czuję jak rozluźniają mi się wszystkie mięśnie, w końcu pierwsza dobra wiadomość od dłuższego czasu.
Ten post chciałam dedykować - i tym samym podziękować - trzem osobom, które w ogromnym stopniu przyczyniły się do tego, że dziś mogę szczycić się tym certyfikatem.
Dziękuję więc Marcinowi za pierwsze spotkania z najpiękniejszym językiem na świecie, za przeprowadzenie mnie przez czasy, rodzajniki, tryby, za cierpliwe słuchanie moich pierwszych żałosnych wypowiedzi.
Dziękuję Marlence, która stała się spiritus movens całego egzaminacyjnego zamieszania, która poświęciła czas i serce by moją znajomość języka rozwijać, która wysłuchiwała mojego narzekania, że się nie uda, że jestem do niczego, że congiuntivo to ja się nigdy nie nauczę, dziękuję też za to, że kiedy było trzeba porzucała rolę nauczycielki a stawała się tylko przyjaciółką albo terapeutą.
A w końcu dziękuję Mario, za setki albo raczej tysiące godzin przegadanych na skype i w realu, za znoszenie moich fochów, kiedy korygował mój akcent, dziękuję mu za pierwsze włoskie książki, za wytrwałość i za to, że nigdy we mnie nie zwątpił. GRAZIE!!! GRAZIE MILLE!!
Dziękuję też wszystkim tym, którzy wiernie mi kibicowali i uparcie we mnie wierzyli...
_______________________________________________________________
*Nie mogę uwierzyć! Wspaniała wiadomość! Więc dziś wieczorem mogę odkorkować spumante?
**Ależ oczywiście! Dziś wieczorem musi pani odkorkować butelkę, świętować, pić!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
16 komentarze
GRATULUJE WIERZYŁAM ZE ZDASZ POZDRAWIAM:)WIOLA W
OdpowiedzUsuńMIŁEGO WALENTEGO WIOLA:))))))))))))))))))))))0
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
OdpowiedzUsuńHa!
OdpowiedzUsuńWiedziałam!
Nie brałam pod uwagę innego zakończenia :)))
Moc, moc gratulacji!! Nie mogło być inaczej :))
OdpowiedzUsuńkamcia
Nie mogło być inaczej!. wielkie gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńKasia nie da się wywalić tych znaczków, które trzeba wpisywać dla potwierdzenia ,że nie jest się robotem?:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie chyba nie, inne blogi bloggera też to mają. Chyba jednak musisz udowodnić że jesteś z krwi i kości:)
OdpowiedzUsuńI jeszcze raz bardzo dziękuję:)
Gratulacje Kasiu :)) Magda/hope
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńZ komentarzami powinno być już łatwiej.
Gratulacje Kasiu:)
OdpowiedzUsuńGRATULACJE!!!!! mega szczęśliwa wiadomość... a focia cudna tego by moja dusza potrzebowała przestrzeni...
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję! Ciekawa jestem ile czasu zajęło Pani opanowanie języka na takim poziomie?
OdpowiedzUsuńTak naprawdę zaczęłam uczyć się pod koniec 2005 roku, ale potem była krótka przerwa. Przez tez czas z różnym natężeniem, od końca 2009 roku bardzo intensywnie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję:) AnnaMK
OdpowiedzUsuńGratuluję! Bardzo się cieszę :-) Codziennie zaglądałam i czekałam na dobre wieści, bo byłam pewna, że takie właśnie będą :-) Jeszcze raz olbrzymie gratulacje :-) Możesz być z siebie mega dumna.
OdpowiedzUsuń