niedziela, lutego 10, 2013
Kilka dni temu na skype:
- Naprawdę nie rosną u was kasztany? - pyta Mario po raz kolejny.
- Nie, te jadalne nie, już ci mówiłam - odpowiadam cierpliwie.
- Che strano! - (dziwne!)
- Dlaczego dziwne? To przecież nie ich klimat.
- Wiesz, że kiedyś chciałem kupić kawałek ziemi z kasztanowym gajem?
- Tym się jeszcze nie chwaliłeś.
- I żałuję, że tego nie zrobiłem, wtedy można było znaleźć ładny lasek za garść lirów, teraz kosztują majątek.
- Jak myślisz - ile trzeba wydać, żeby stać się właścicielem kasztanowego gaju?
- Nie umiem podać ci cyfry, trzeba by popytać. Te zadbane, doglądane są drogie, myślę że taniej można wyszukać kawałek ziemi trudno dostępnej, trochę zdziczałej.
- To fajny pomysł na życie!
- Żeby się z tego utrzymać musiałabyś mieć kasztany przynajmniej takie jak ma Giorgio. Kilka zdziczałych drzew wystarczy jedynie na własne potrzeby.
- Tak czy inaczej, podobałoby mi się. Teraz widzę same plusy takiej pracy. Z wiekiem czuję coraz silniejszą potrzebę odsunięcia się od ludzi. Taki kasztanowy gaj może nawet bardziej mi się podoba niż uprawa własnej winnicy...
- Żebyś wiedziała ile tu dawniej było kasztanów... Teraz to nic w porównaniu do "kiedyś" ale jak zwykle pomylone prawo pozwoliło na wycinkę naprawdę wiekowych drzew i tak ich szeregi zostały przetrzebione. Szkoda, wielka szkoda.
- Nie wiedziałam o tym.
- Wysyłam ci fim o kasztanach, wiem, że chłoniesz wszystko co nasze, więc powinien cię zainteresować. Możesz wrzucić na bloga, to taka mniej znana cząstka Toskanii.
Wobec tego wrzucam, gdyby ktoś chciał się w temat zagłębić. Ale film jest po włosku, więc nie wiem na ile może by zrozumiały.
KASZTANY to po włosku - CASTAGNI
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
ech a u nas tyle kasztanów hehe
OdpowiedzUsuńNie jadłam nigdy świeżych kasztanów, tylko kilka razy te zakupione w Kauflandzie, piekliśmy je w piekarniku. Podobno nawet nie umywały się do tych upieczonych nad,, żywym''ogniem...może dlatego nie zdobyły mego podniebienia-trafiłam na wyschnięte:( za to mam kasztanowe włosy:) AnnaMK
OdpowiedzUsuń