czwartek, stycznia 24, 2013
Sądzę, iż niektórzy czytając mojego bloga pomyślą sobie, że zawsze demonstracyjnie mówię "nie" typowo turystycznym miejscom, ale to nieprawda. Oczywiście nieznane szlaki, są o wiele bardziej ekscytujące, niemniej i topowe miejsca z przewodnika wiele razy mnie urzekły. Jak mogłabym żyć jedną nogą w Italii i nie znać chociażby Sieny czy Wenecji.
Spośród "znanych" małych miasteczek najbardziej zapadło mi w pamięć Monteriggioni. Być może ci, co podróżowali z Florencji do Sieny, zwrócili uwagę na mury obronne, które prężą się dumnie na wzgórzu. Twierdza przypominająca kamienną koronę widoczna jest z głównej drogi. My właśnie tak tam trafiliśmy, trochę przez przypadek, trochę z ciekawości!
Monteriggioni jest maleńkie, może wielkości średniego stadionu, a przynajmniej takie robi wrażenie. Mimo, że niemal w każdym przewodniku znajdziemy o nim choć krótką wzmiankę, to jednak nie ma tam tłumów, jak w innych jemu podobnych. Nie przytłacza "disneyowski" folklor i przepych, który ma zwabiać turystów. Tu jest zdecydowanie skromniej i ciszej. Samo położenie miasteczka jest iście pocztówkowe, przycupnęło na szczycie jednego z toskańskich pagórków, skąd rozciąga się widowiskowa panorama - winnice, gaje oliwne, poprzecinane tu i ówdzie cyprysami. Zamek powstał w latach 1214 - 1229, przez cały czas znajdował się w rękach sieneńczyków. Wzdłuż części murów zrobiony jest podest, warto wspiąć się te kilka schodków, by cieszyć oczy toskańskim pejzażem albo zrobić zdjęcia placu z góry. W barze blisko wejścia, wybaczcie ale nazwy nie pamiętam, możecie przysiąść na kawę i coś słodkiego, właśnie tam jadłam jedno z najlepszych tiramisu.
Spośród "znanych" małych miasteczek najbardziej zapadło mi w pamięć Monteriggioni. Być może ci, co podróżowali z Florencji do Sieny, zwrócili uwagę na mury obronne, które prężą się dumnie na wzgórzu. Twierdza przypominająca kamienną koronę widoczna jest z głównej drogi. My właśnie tak tam trafiliśmy, trochę przez przypadek, trochę z ciekawości!
Monteriggioni jest maleńkie, może wielkości średniego stadionu, a przynajmniej takie robi wrażenie. Mimo, że niemal w każdym przewodniku znajdziemy o nim choć krótką wzmiankę, to jednak nie ma tam tłumów, jak w innych jemu podobnych. Nie przytłacza "disneyowski" folklor i przepych, który ma zwabiać turystów. Tu jest zdecydowanie skromniej i ciszej. Samo położenie miasteczka jest iście pocztówkowe, przycupnęło na szczycie jednego z toskańskich pagórków, skąd rozciąga się widowiskowa panorama - winnice, gaje oliwne, poprzecinane tu i ówdzie cyprysami. Zamek powstał w latach 1214 - 1229, przez cały czas znajdował się w rękach sieneńczyków. Wzdłuż części murów zrobiony jest podest, warto wspiąć się te kilka schodków, by cieszyć oczy toskańskim pejzażem albo zrobić zdjęcia placu z góry. W barze blisko wejścia, wybaczcie ale nazwy nie pamiętam, możecie przysiąść na kawę i coś słodkiego, właśnie tam jadłam jedno z najlepszych tiramisu.
Podczas naszej pierwszej bytności w Monteriggioni mieliśmy okazję być świadkami niezwykle malowniczego widowiska, jak się później dowiedzieliśmy - typowego dla tego miejsca, gdyż miasteczko często jest wybierane przez młode pary na miejsce zaślubin. A w takiej scenerii, to musi być wyjątkowe wydarzenie. Ślub, który mogliśmy oglądać, zwrócił uwagę wszystkich zebranych na placu nie tylko z powodu promiennego uśmiechu wyjątkowej urody panny młodej, ale też z racji orszaku starych, legendarnych już fiatów 500. Kiedy młoda para zniknęła w drzwiach kościoła większość obecnych natychmiast rzuciła się do fotografowania tego niezwykłego widowiska. Ja nie byłam wyjątkiem:)
Do niektórych miejsc wracamy chętnie, inne natomiast odhaczamy na mapie krzyżykiem - "zaliczone - nigdy więcej", ale do Monteriggioni wrócę jeszcze na pewno, nie jeden raz!
Do niektórych miejsc wracamy chętnie, inne natomiast odhaczamy na mapie krzyżykiem - "zaliczone - nigdy więcej", ale do Monteriggioni wrócę jeszcze na pewno, nie jeden raz!
Słówko na dziś IL MATRIMONIO - MAŁŻEŃSTWO.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Ja już głosowałam a Wy?:)
OdpowiedzUsuńja na pewno bym głosowała :) niestety dopiero od niedawna zaczęłam tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ela