Mario i syrop z cebuli

czwartek, grudnia 13, 2012

Nie mam dziś weny, bo nastrój kiepski, żeby więc zrobić coś pożytecznego, niewymagającego myślenia, zajęłam się odgruzowywaniem poczty i trafiłam na starego maila. Idealnie tu pasuje, nawiązuje do wczorajszego posta, a dedykuję go wszystkim kaszlącym i zakatarzonym.
Oto mail, który przyszedł roku temu, kiedy Mario siedział w domu przeziębiony, a że zwykle mówi "nie" wszelkim lekarstwom, podesłałam mu przepis na klasyczny syrop z cebuli. Po kilku godzinach przyszła wiadomość:
 
non ho parole !! ha ha !! sai che ho combinato? !! dioo solo io posso fare certe cose!! hai presente la tua ricetta barattolo sul fuoco con cipolla! ebbene!! ho dimenticato sul fuoco !! ero in sala ho sentito la puzza di bruciato sono andato in cucina ho visto il disastro ho spento e come uno stupido ho buttato acqua fredda non ti dico!!!!! e esploso!!!! non ho parole !! la cipolla con lo zucchero spiaccicata sui muri nei mobili sulla finestra tende dappertutto diooo che disastro!!! è un ora che ripulisco lo zucchero si toglie male tutto appiccicoso la puzza non ti dico !! dovro anche imbiancare le mura !!
non ho parole !! come sono stupido !! pero una cosa...l'ho  presa bene e rido !!! ti aspetto!!!  nel frattempo continuo a ripulire!!

(Wolne tłumaczenie: Brak mi słów! Wiesz co wykombinowałem? Boże tylko ja jestem w stanie tak nawywijać! Pamiętasz twój przepis na syrop? No właśnie! Zostawiłem słoik z syropem w garnku z wodą na ogniu i zapomniałem!! Byłem w salonie, gdy poczułem smród spalenizny, poszedłem do kuchni i zobaczyłem co za katastrofa! Zgasiłem gaz i chlusnąłem zimną wodą!! Brak mi słów!!! Słoik wybuchł!  Cebula i cukier na ścianach, na meblach, na oknie, na zasłonach, wszędzie, Boże ale koszmar! Od godziny już sprzątam i sprzątam, ale cukier kiepsko schodzi, wszystko się klei a smród.. nawet nie chce mi się gadać!! Będę musiał nawet odmalować ściany!
Nie mam słów na moją głupotę!!! Ale przynajmniej przyjąłem to wszystko ze śmiechem! Czekam na ciebie a w międzyczasie czyszczę dalej!


Aby zrozumieć w pełni sytuację musicie wiedzieć, że Mario jest emerytowanym strażakiem i kto jak nie on, wie dobrze o tym, że w takiej sytuacji zimną wodą się nie chlusta:)) Dzięki Bogu siła wybuchu poszła na ścianę, a nie na niego, gdyby miał mniej szczęścia, nie byłoby tak zabawnie. Śmiał się sam z siebie, że jest jak Pat i Mat z czeskiej bajki Sąsiedzi, którą poznał dzięki naszym chłopcom. Cóż ... trudno się nie zgodzić:))) 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

4 komentarze

  1. oo! teraz to już "po frytkach", ale i tak opowiem: dawno, dawno temu umarła moja Babcia. Dziadek jadał obiady u nas, bo sam nie umiał ugotować nawet wody. Jak wyjeżdżaliśmy na wakacje, mama przygotowała dziadkowi słoiki - podpisane dniami. Zostało ostatnie gotowanie słoików w garnku, żeby się dobrze zassały. Dziadek, oczywiście, o słoikach zapomniał, wyszedł, słoki się starannie zassały, po czym wybuchły - 30 słoiczków z mięsem eksplodowało tak, jak te u Mario. Wyglądało trochę jakby ktoś całe pomieszczenie starannie obrzucił bigosem - od podłogi, az po sufit.
    i teraz nauka: Dziadek w to wszedł, zakręcił gaz i... wyjechał na miesiąc. Uznał, że jak wróci po tym czasie, to po prostu otrzepie firanki i szpachelką odskrobie suche resztki ze ścian....
    zapach, który zastaliśmy po miesiącu 30stpniowych upałów - bezcenny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój kolega gotował kiedyś frytki w kuchni znajdującej się w przyziemiu. Włączył, poszedł na górę wziąc prysznic i zapomniał. Robotnicy, którzy robili kanalizację, zaczęli krzyczec, że z piwnicy czarny dym idzie:)). Co Andrzejek zrobił? Zbiegł na dół, zobaczył że garnek się pali, złapał 3 litrowy dzbanek, napełnił wodą i chlusnął. Wiedział, że płonący olej i woda da efekt wybuchu, ale chciał to zobaczyc:(. Skończyło się w szpitalu i przez rok smarował się śmierdzącą maścią, którą ojciec przysyłał z USA.

    OdpowiedzUsuń
  3. O proszę jakie ładne historie przypomniał przypadek Mario:) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mario-Avario :))))
    Czekam z niecierpliwością na dalsze opowieści o Mario - dobrym duchu Waszej wielkiej włoskiej przygody :)))

    OdpowiedzUsuń