O włoskiej kuchni
piątek, listopada 23, 2012
Kuchnia .... że najlepsza, najwspanialsza jest włoska - to chyba nikogo na tym blogu nie zdziwi, tym bardziej, że wiele już tu o tym pisałam:) Jestem chyba jedyną ze znanych mi osób, która będąc w innym kraju za polską kuchnią nie tęskni nic a nic. To znaczy brakuje mi kuchni mojej mamy, ale to ma głębsze podłoże, chodzi o rodzinę, pachnące ciastem wspomnienia z dzieciństwa, niedzielne obiady, przywiązanie. Natomiast jeśli mówimy o kuchni generalnie - jestem całym sercem, a raczej całym podniebieniem po włoskiej stronie. Nawet kiedy wracamy po ponad dwumiesięcznej nieobecności do Polski, nie rzucam się na kotleta w pierwszym, nadarzającym się barze, a wręcz przeciwnie - szukam namiastki Italii w polskim menu.
Zbieram namiętnie czasopisma, książki, śledzę kulinarne blogi, aby potem sama eksperymentować w kuchni. Gdziekolwiek jadę, staram się próbować dań typowych dla danego miejsca. A co jest klasycznym daniem czy produktem naszej części Toskanii, co znajdziemy w niemal każdym menu okolicznych restauracji? Będą to oczywiście: bistecca alla fiorentina, kasztany, porcini i trufle.
To co we włoskiej kuchni nie należy do moich ulubionych przysmaków to pizza, mogę się spokojnie bez niej obejść. Jedynie nad rzeką u Lorenzo daję się namówić albo kiedy robi ją Mario w naszym piecu koło domu, wtedy wiem, że jest dokładnie taka jak sobie życzę, ale o samej pizzy może innym razem.
Najbardziej smakują mi proste rzeczy, wiejskie, nieskomplikowane. Najzwyklejszy talerz spaghetti albo lepiej spaghettini, kieliszek wina i nic innego mi nie potrzeba do kulinarnego szczęścia. Gotowanie w Toskanii sprawia mi o wiele więcej przyjemności niż gotowanie w Polsce, to też oczywiste - mam tam dostęp do wszelkich składników najwyższej jakości, naturalnych, oryginalnych. Jajka i mleko od Camuranich, sery od Lucciano, mięsa od rzeźnika Silvano, warzywa z domowego ogródka, raki z rzeki, chleb z własnego pieca, makaron zrobiony naszymi rękami a zioła z pól wokół domu. Czasem ktoś ze znajomych przynosi nam "w prezencie" trufle, grzyby, owoce, czy wino. Co mogę, przywożę potem do Polski, by móc kontynuować włoskie kucharzenie na godnym poziomie: zapas oliwy, pastę, parmigiano, aceto, pecorino, pancettę, masło truflowe i inne produkty, które odpowiednio przetrzymywane, mogą długo "poleżeć" i dodać włoskiego smaku na moim stole.
słówko na dziś CUCINARE - GOTOWAĆ:)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze