U "Pana Jogurta"
sobota, czerwca 02, 2012scamorza |
solona ricotta |
Dojrzewają...:) |
Droga do domu Luciano jest wąziutka jak niteczka i pnie się ostro w górę, jeżeli z naprzeciwka nadjedzie inny samochód to zaczyna się zabawa. Kiedy dociera się na miejsce, wyskakuje Frodo i zaczyna ujadać i warczeć jak prawdziwy pies obronny, ale jest stary, schorowany i po ostrej reprymendzie Luciano wraca na leżankę. Luciano pochodzi z północy Włoch kilka lat temu kupił posiadłość rolniczą w L. Jego dom jest naprawdę pięknie położony, panoramicznie, na wzgórzu. Przeniósł się tu z żoną, bratem i całym dobytkiem i zaczął robić to, co robił wczęśniej na północy - produkować sery. Ma pokaźne stado krów, są śliczne, miodowo - brązowe i czyste. Pierwszy raz pojechaliśmy do niego zimą 2010 roku, wcześniej znaliśmy go tylko z opowieści. Teraz jesteśmy u niego przynajmniej raz w tygodniu po mleko, jogurty, taleggio, scamorzę, soloną ricottę lub inne cuda, które akurat wyprodukuje i które nie mają sobie równych. Podczas naszej pierwszej wizyty pokazał nam piwniczkę, w której dojrzewają sery i opowiedział trochę o tym co i jak się robi. Wszystko co wyprodukuje Luciano jest genialnie pyszne, ale przede wszystkim on sam tak jak i jego żona są przesympatycznymi ludźmi i zawsze miło zatrzymać się u nich na chwilę, ale to już chyba nikogo nie dziwi.
Ilekroć rozmawiam z Luciano muszę się pilnować, by mówić do niego po imieniu, a nie użyć przypadkiem przezwiska, które nadali mu okoliczni mieszkańcy. Luciano, kiedy mówi, wciska między słowa wyraz OMA, czasem rzadziej, a czasem jest to jak przecinek, że nie sposób się nie uśmiechnąć i taki też przydomek nadali mu ludzie. Teraz nikt nie mówi Luciano ale wszyscy zgodnie nazywają go Oma. Musieliśmy uczulić dzieci, bo dzieci jak to dzieci, mogłoby im wyskoczyć w najmniej odpowiednim momencie, dlatego one mówią teraz: „Jedziemy do Pana Jogurta”:)
Ilekroć rozmawiam z Luciano muszę się pilnować, by mówić do niego po imieniu, a nie użyć przypadkiem przezwiska, które nadali mu okoliczni mieszkańcy. Luciano, kiedy mówi, wciska między słowa wyraz OMA, czasem rzadziej, a czasem jest to jak przecinek, że nie sposób się nie uśmiechnąć i taki też przydomek nadali mu ludzie. Teraz nikt nie mówi Luciano ale wszyscy zgodnie nazywają go Oma. Musieliśmy uczulić dzieci, bo dzieci jak to dzieci, mogłoby im wyskoczyć w najmniej odpowiednim momencie, dlatego one mówią teraz: „Jedziemy do Pana Jogurta”:)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze