Tak zaczyna się ta opowieść...

wtorek, kwietnia 24, 2012

Lutirano

W pewnym małym toskańskim miasteczku, jest dom. Stary, choć nie tak bardzo. Śni mi się po nocach. Ma już swój zapach, swoją historię i czeka na mnie... tak przynajmniej chcę myśleć. Ten blog będzie trochę o tym domu, trochę o marzeniach, trochę o prozaicznej codzienności, ale przede wszystkim o mojej wielkiej miłości do Italii. Pisanie osładza czekanie, dlatego piszę każdego dnia, chcę opowiedzieć o ludziach, których poznałam i miejscach, które mnie zachwyciły. Na łagodnych wzgórzach wśród kasztanowych lasów, gdzie Romagna spotyka się z Toskanią, znalazłam swoje miejsce i tam chcę się zestarzeć...

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

10 komentarze

  1. Taki dom, takie miejsce i mi się śni po nocach już od wielu lat... Moje, niespełnione marzenie.
    Właśnie trafiłam na Twój blog :-) Może i dla mnie będzie inspiracją. MOże dzięki temu uwierzę, że warto walczyć o spełnienie czegoś, czego się pragnie.
    Pozdrawiam i biorę się za czytanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to cudnie ,że komuś ,że Tobie sny się spełniły.Może i mnie? Kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze trzeba wierzyć, że się spełnią i chcieć, chcieć tak naprawdę!

      Usuń
  3. Droga Kasiu, od dzisiaj zaczynam czytanie Twojego bloga od samego początku. Uwielbiam ludzi, którzy realizują (lub chociaż próbują realizować!) swoje marzenia. Życzę wytrwałości i wszystkiego dobrego dla całej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby nie artykuł... nigdy nie poznałabym Waszej historii...tak wiele bym dała żeby móc chociaż przez chwilę poczuć to co Ty przeżywasz tam codziennie. Moje marzenia nigdy się nie spełniają...może za mało w nie wierzę (?). Dobrze, że są ludzie, którym udaje się je urzeczywistniać, każdego dnia. Powodzenia...samych serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzenia się spełniają i trzeba w to wierzyć. W moim życiu wiele marzeń się już spełniło i mam nadzieję, że nie jest to objęte limitem. Więc marzę tak samo jak Wy o swoim ciepłym i słonecznym miejscu na ziemi. I może na mnie też czeka mój czarodziejski dom oczywiście z kamienia.
    Pozdrawiam autorkę tego bloga i wszystkich czytających. też zaczynam właśnie czytanie tej powieści od początku. Chcę to poczuć

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet ja czasem zaczynam myśleć, że sama wiara i optymizm jednak gór nie przenoszą, że na marzenia spełnione jest jakiś limit, ale potem staram się te myśli przepędzić precz. Przypominam sobie o czym marzyłam kiedyś i jak bardzo wydawało mi się to nieprawdopodobne, a potem spełnilo się ... Oby tak bylo zawsze!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Kasiu - mam przyjemność znać Cię od jakiegoś już czasu ale dopiero dzisiaj dotarłem do Twojego pierwszego blogowego wpisu (całe szczęście, że po polsku piszesz bo gdyby było po włosku to pewnie za jakiś czas bym tu pewnie dotarł).
    Wiesz, że życzę Wam jak najlepiej i trzymam kciuki aby wszystkie pomysły przemieniły się w złoto i oby wreszcie mgły się rozmyły i wyjrzało słońce - bo ono tam jest tylko może czasami się chowa, ale przyjedzie czas, że świecić będzie pełnym blaskiem.
    Wiem, ze potrafisz się cieszyć każdą drobnostką i zachwycać czymś na co inni nie zwrócą uwagi. W związku z tym, że czas ku temu odpowiedni (ale to nie są jeszcze życzenia świąteczne :) tego właśnie spokojnego, pachnącego poranną kawą domu - bez zmartwień dnia codziennego. Ściskam Was mocno i do zobaczenia w czwartek
    P.S Mario niech w piecu napali nie zapomnij mu powiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń